Dzieci mają zadziwiające zdolności uczenia się przez zabawę i do tego zasoby niespożytej energii. Kiedy nie śpią, potrafią przez większość czasu poznawać świat na własnych nogach, wszędzie ich pełno i zawsze im mało. Chodzenie dzieci nie męczy, zadawanie pytań i przyswajanie nowych informacji nie nudzi, a ich ciekawość ciągle pozostaje niezaspokojona.
Wszystko dzieje w ruchu, aktywnie, spontanicznie, naturalnie, zwyczajnie. Dzieci dostarczają swoim umysłom i ciałom wszystkiego, czego potrzeba. Codziennej dawki nowych doznań, wrażeń, przeżyć, doświadczeń i wiedzy w połączeniu ze zdrowym ruchem. Wysiłek umysłowy idzie w parze z wysiłkiem fizycznym. Pobudza i rozwija ośrodki w mózgu odpowiedzialne za pamięć i uczenie się. Bardziej ukrwiony i dotleniony mózg lepiej chłonie, przyswaja i zapamiętuje nowe informacje.
W wielu badaniach naukowych udowodniono, że ruch i wysiłek fizyczny pobudza kreatywność i rozwija twórcze myślenie
Aktywność fizyczna zmniejsza negatywny stres i jednocześnie uwalnia wydzielanie hormonów szczęścia. To ułatwia proces uczenia się i czyni go przyjemnym i radosnym doświadczeniem. Ruch wpływa również pozytywnie na nasze nastawienie, osądy, sposób myślenia, emocje, podejmowane decyzje i zachowanie. Większa aktywność i efektywność umysłowa szczególnie dobrze idzie w parze z chodzeniem. To ruch naturalny, zdrowy, harmonijny, angażujący w pełni całe ciało i umysł. Chodzenie nie pochłania całej naszej uwagi, dzięki czemu możemy jednocześnie iść, myśleć i uczyć się.
Dzieci w naturalny, nieskrępowany sposób potrafią w pełni wykorzystywać synergię wysiłku fizycznego i umysłowego. Błyskawicznie uczą się nowych rzeczy, poznają świat i rozwijają się. I wtedy przychodzi czas na „prawdziwą naukę” w zamkniętych pomieszczeniach, w ławkach, na siedząco. Rozdzielamy wysiłek umysłowy od wysiłku fizycznego. Nie pozwalamy dzieciom marnować czasu na chodzenie i bieganie i zmuszamy je do siedzenia i zajmowania się czymś pożytecznym. Przyjmujemy, że jedna lub dwie godziny zajęć wychowania fizycznego tygodniowo załatwią sprawę i zaspokoją potrzebę ruchu dzieci. Wtedy będą mogły przez większość czasu w szkole spędzać w ławkach i chłonąć wiedzę jak gąbka. Tylko czy naprawdę tak to działa?
Na siedząco nauka staje się nudna
Ciało chce się ruszać ale mu nie pozwalamy. Karcimy dzieci, kiedy się wiercą, a to po prostu ciało wysyła sygnały, że potrzebuje ruchu. Zmuszając dzieci do siedzenia całymi godzinami, ograniczamy czas ich koncentracji oraz możliwości przyswajania i zapamiętywania nowych informacji. Zabijamy naturalną ciekawość i niezaspokojony głód wiedzy. Kiedy się ruszamy, rzeczywiście chłoniemy nowe doświadczenia i informacje jak gąbka. Kiedy siedzimy, musimy wtłaczać wiedzę do głowy pokonując przy tym opór ciała, które dusi się z braku ruchu.
Mimo, że pozbawiamy się korzyści płynących z synergii wysiłku fizycznego i umysłowego przez co utrudniamy cały proces uczenia się, chcemy przyswajać maksymalnie dużo wiedzy w krótkim czasie i osiągać ponadprzeciętne wyniki w nauce. Strzelamy sobie w stopę. O tym, jak przy okazji nauki w szkołach niszczymy zdrowie dzieci, możemy przeczytać w świetnej książce Starretta Kelly’ego „Skazany na biurko. Postaw się siedzącemu światu.” Może warto już pójść po rozum do głowy i zrobić właściwy użytek z wiedzy o pozytywnym wpływie ruchu na mózg i proces uczenia się?